Zakończone działania wojenne w 1945 roku przyniosły polskiej ludności nowe porządki, które w sposób diametralny zmieniły nie jedno ludzkie życie. W nowych realiach przyszło odbudowywać wiele instytucji pożytku publicznego. Przed takim zadaniem stanęli także piastowscy strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej. W czasie okupacji remiza strażacka była zajęta przez wojska okupanta, które korzystając z niej nie ponosiło z tego tytułu żadnych opłat. Po odzyskaniu budynku przez dłuższy okres czasu piastowscy strażacy borykali się wysokimi rachunkami za energię elektryczną, zużytą przez stacjonujące obce wojsko. Doszło nawet do odcięcia prądu dostarczanego do remizy strażackiej uniemożliwiając strażakom wykonywanie zadań związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa.

Czas po zakończeniu działań wojennych był okresem wielkich wyzwań. Brakowało niemal wszystkiego. W tych ciężkich czasach na nowo trzeba było zagospodarować remizę wraz z salą kinową. Od samego początku strażacy starali się własnym sumptem pozyskać środki na wyposażenie swoich budynków, a także zakup wozów bojowych do niesienia pomocy. Z tymi ostatnimi nie było wcale łatwo. W tym czasie w całym kraju doskwierał brak wyposażenia w auta ciężarowe, które były niezwykle ważnym środkiem transportu przy odbudowie Polski ze zniszczeń wojennych. Piastowskim strażakom udało się jednak pozyskać kilka pojazdów ciężarowych. Z dokumentów z drugiej połowy lat 40 – tych XX wieku, wynika, że posiadali 4 pojazdy, w tym 3 były własnością założonej Strażackiej Spółdzielni Pracy w Piastowie. Stan techniczny tych pojazdów, a zwłaszcza skarowanego na wóz bojowy OSP budził wiele zastrzeżeń. Zdarzały się sytuacje takie jak 19 stycznia 1946 roku, kiedy to piastowscy strażacy zostali zadysponowani do pożaru fabryki w Pruszkowie, a nie mieli czym dojechać. Po wyjechaniu z remizy pojazd przejechał kilkaset metrów i „silnik nie chciał pracować. Samochód prowadził sierż. Wnorowski Zyg., który nie mógł usunąć defektu i samochód sprowadził do remizy. Wobec powyższego straż do pożaru nie dojechała”. Naczelnik Straży Tadeusz Chojnacki w piśmie datowanym 26 stycznia 1946 roku, stwierdził, że pojazd bojowy straży pożarnej wymaga ogólnego remontu. Przyczyną niedomagań była wadliwa instalacja elektryczna, którą postanowiono wymienić we własnym zakresie po dostarczeniu niezbędnych kabli oraz żarówek. Do wymiany zakwalifikowano także akumulator ze względu na stopień wyeksploatowania.

Piastowcy strażacy skarżyli się nie tylko brak sprawnego pojazdu. Brakowało także benzyny oraz środków smarnych niezbędnych do właściwej eksploatacji pojazdu oraz motopomp, które w ilości 3 sztuk były na wyposażeniu jednostki. Chcąc rozwiązać te problemy Naczelnik Straży Tadeusz Chojnacki w drugiej połowie 1946 roku pisał podania do Centralnego Urzędu Motoryzacji przy Ministerstwie Obrony Narodowej przy poparciu Zarządu Gminy Piastów o przydział samochodu ciężarowego do użycia w Straży jako wozu rekwizytowego (bojowego). Prośby te były także poparte przez Powiatowego Komendanta Straży Pożarnych przy Starostwie Powiatowym Warszawskim oraz Szefa Departamentu Kwaterunkowo – Budowlanego MON. Aby móc dalej pełnić swoją służbę przy ratowaniu dobytku piastowscy strażacy podjęli się naprawy wysłużonego już Forda, będącego na stanie jednostki, po przez zakup i montaż nowego silnika. Jednocześnie na placu OSP stał Mercedes, który jako mienie poniemieckie, z uszkodzonym silnikiem, bez możliwości jego naprawy, miał służyć Strażackiej Spółdzielni Pracy „Transport”. Jednak ze względu na uszkodzenia nie został wykorzystany i pozostawał w dyspozycji OSP. Dziś możemy przypuszczać, że likwidacja tejże Spółdzielni pozwoliła na wcielenie przez Likwidatora pojazdów ciężarowych w poczet OSP.

Starania o pozyskanie nowych wozów bojowych w końcu przyniosło oczekiwany efekt. Widoczne jest to z kolejnych pism, tym razem kierowanych w dniu 16 maja 1955 r. do Komendy Straży Pożarnych o przyznanie dwóch etatów na dwa samochody: samochód cysterna i wóz auto – pogotowie. Dostępne źródła przedstawiają, że w tymże roku piastowską OSP zasiliły pojazdy: Strubebakier USA 6×4 zakupiony od Ambasady ZSRR za kwotę 14 000 złotych oraz samochód ciężarowy marki Ford 2G8T zakupiony za kwotę 1 667 złotych od Rejonowej Spółdzielni Pracy Usług Motoryzacyjnych mającej siedzibę w Warszawie przy ul. Wolskiej 60. W tym samym czasie użytkowany Chevrolet skarowany jako auto cysterna był na tyle w złym stanie, że nie nadawał się do wyjazdów bojowych. Wiemy z dokumentów, że strażacy podjęli, w grudniu 1955 r., starania mające na celu przeprowadzenie remontu silnika. Był on wykonany w firmie Spółdzielnia Pracy „Auto – Naprawa” mającej siedzibę w Warszawie na Solcu. Zabrakło jednak funduszy na pokrycie wykonania naprawy w kwocie 9 211 złotych, a tym samym odbiór samochodu. Sprawa ta ciągnęła się jeszcze przez pierwszy kwartał 1956 r.

Władze OSP starały się także pozyskać dodatkowe auta na potrzeby jednostki. Konieczność ich posiadania wynikał z faktu, że działanie strażaków obejmowało nie tylko teren gminy czy miasta ale także nieśli oni pomoc miejscowościom ościennym. Jeżeli weźmiemy pod uwagę ulokowanie zakładów przemysłowych w tym okręgu oraz nie najlepszą jakość dróg nie dziwi fakt, że podjęto próbę zdobycia samochodów terenowych. Mowa tu o próbie zakupu samochodu terenowego marki „Willis” od Rejonowej Spółdzielni Usług Motoryzacyjnych oraz Dodge z Centralnego Biura Zbytu Sprzętu Samochodowego. Ten ostatni mimo wymaganego remontu był w centrum zainteresowania strażaków, gdyż jego zakup wiązałby się z zakupem kolejnego wraku i złożeniu z dwóch jednego sprawnego wozu terenowego.

D. Dalecki