Z CYKLU CHŁOPAKI Z PIASTOWA – PRZERWANE ŻYCIORYSY, JULIUSZ TOPOLNICKI.
Własne pędy, własne liście,
Zapuszczamy – każdy sobie
I korzenie oczywiście
Na wygnaniu, w kraju, w grobie,
W dół, na boki, wzwyż ku słońcu,
Na stracenie, w prawo – w lewo…
Kto pamięta, że to w końcu
Jedno i – to samo drzewo…
Jacek Kaczmarski. Nasza klasa.
Przeglądając fotografie z okresu dwudziestolecia międzywojennego zgromadzone w Piastowskim Archiwum Miejskim widzę, ile emanuje pozytywnej energii od ludzi, których na nich uwieczniono. Twarze uśmiechniętych dziewczyn i chłopaków, harcerek, harcerzy, sportowców czy strażaków. Byli tacy jak my w młodości. Uczyli się, bawili, żyli pełnią życia. Nauka, praca, a w wolne dni zabawa. W lecie obozy i rajdy piesze, kajakowe czy rowerowe. Sport, ruch, chęć poznawania świata, choćby tego najbliższego, to ich sposób na życie. Taka szczęśliwa młodość. Zawsze zastanawiają mnie ich losy. Jak się potoczyły? Ich beztroska młodość została brutalnie przerwana przez napaść Niemiec i Związku Radzieckiego na Polskę we wrześniu 1939. II Wojna Światowa wywróciła do góry nogami ich życie, a w wielu wypadkach niestety przerwała na zawsze. Jeden z takich przerwanych życiorysów udało mi się prześledzić. Przejść tą drogą, którą szedł od dalekiego Wołynia przez Utratę (późniejszy Piastów) do szkoły rolniczej pod Krakowem. Przez harcerstwo a później karierę wojskową w piechocie, wojskach pancernych, kawalerii i lotnictwie. Lotnictwie, które tak bardzo ukochał. Drogę przez Śrem, Warszawę, Grudziądz, Dęblin. A potem przez całą Europę: Rumunię, Węgry, Jugosławię Grecję, Francję aż na Wyspy Brytyjskie. Drogę, w której przyświecały mu ideały wyniesione z harcerstwa takie jak Bóg, Honor i Ojczyzna, obowiązek i odpowiedzialność. Może dla niektórych zbyt wzniosłe, ale jego wyniosły wysoko pod niebo. To one zaprowadziły go do dalekiej ziemi angielskiej, ziemi, od której tak bardzo chciał się oderwać, a która przygarnęła go w dalekim Exeter. Ideały, które przyświecały mu w jego dorosłym życiu. Los chciał, że zdecydowanie za krótkim.
Juliusz „Topola” Topolnicki, bo o nim mowa był synem Władysława Zenona i Zofii Celestyny ze Stroynowskich. Urodził się 7 marca 1910 roku w Kiwercach w powiecie Łuckim na Wołyniu. Miał brata i dwie siostry. Topolniccy, to polska szlachta pochodzenia wołoskiego. W 1920 roku cała rodzina przeprowadziła się do Utraty, gdzie zamieszkała w Białym Pałacu. Ojciec Julka był oficerem WP. W lipcu tego roku Biały Pałac (Willa Adelajda) został wykupiony przez Sztab Generalny Naczelnego Dowództwa Wojska Polskiego, z czym niewątpliwie należy wiązać ich przeprowadzkę do naszego miasta, wtedy jeszcze osady.
Wraz z bratem Tadeuszem w latach 1922 – 1926 był bardzo aktywnym członkiem, 1 i 2 Utrackiej Drużyny Harcerskiej (UDH), od 1926 Piastowskiej. Gdy utworzono 2 UDH Tadeusz został jej drużynowym. Ich rodzice również aktywnie włączyli się w życie społeczności harcerskiej. Ojciec podpułkownik WP był współzałożycielem Koła Przyjaciół Drużyny a mama 26 kwietnia1935 roku została matką chrzestną sztandaru ufundowanego drużynie przez to koło. Julek z bratem przez te kilka lat uczestniczyli we wszystkich wydarzeniach związanych z drużyną. Świadczą o tym liczne fotografie z uroczystości harcerskich, rajdów, biwaków czy obozów. Najczęstszym miejscem krótkich wypadów była Puszcza Kampinoska. Tam też latem 1923 roku chłopcy spędzili swój pierwszy obóz harcerski. W lipcu 1924 roku cała drużyna uczestniczyła w I Narodowym Zlocie Harcerstwa, który odbył się w Siekierkach pod Warszawą, a który swoją obecnością zaszczycił Prezydent Rzeczypospolitej Stanisław Wojciechowski. Za swoje zasługi drużyna otrzymała prawo posiadania sztandaru, który zakupiło Koło Przyjaciół Drużyny. Niemały udział w zgromadzonych na ten cel funduszach mieli sami harcerze, organizując zabawy, bale dochodowe i przedstawienia teatralne. Ostatni rok pobytu braci w drużynie zakończył obóz letni w miejscowości Nowomalin na Wołyniu, którego komendantem został Tadeusz. Dh Wacław Jaworski tak wspominał po latach 1 UDH „Była to zgrana, wspaniała drużyna, głęboko zapadająca w serca i umysły każdego młodego człowieka”. Koledzy zapamiętali Julka, jako miłego i wesołego, a nade wszystko ruchliwego chłopca oraz dobrego i lubianego kolegę.
Na jesieni 1926 roku cała rodzina Topolnickich przeprowadziła się do Warszawy. Dla Julka zakończyło się radosne dzieciństwo i przyszedł czas na podejmowanie pierwszych poważnych decyzji życiowych. Wszystko wskazywało na to, że jego dalsze życie będzie bardzo „przyziemne”. W planach rodzinnych miał zająć się niewielkim rodzinnym majątkiem odziedziczonym przez matkę. W związku z tym skierowano go do Średniej Szkoły Rolniczej w Czernichowie pod Krakowem, którą ukończył w 1931 roku. Otrzymał świadectwo dojrzałości i uzyskał zawód rolnika. Ale wtedy ujawnił się jego niespokojny duch i niechęć do osiadłego trybu życia.
Jak każdy młody człowiek w tamtych czasach po skończeniu szkoły średniej musiał odbyć przeszkolenie wojskowe. Przygodę z wojskiem rozpoczął w Szkole Podchorążych Rezerwy w Śremie, do której został wcielony 2 października 1931 roku. Przysięgę wojskową złożył 22 listopada. Zamiłowanie do munduru, które odziedziczył po ojcu i zapewne wyniósł z harcerstwa, miało niewątpliwy wpływ na jego postawę w czasie szkolenia. Już 28 listopada 1931 awansował na starszego strzelca a 10 marca 1932 roku na kaprala. 30 czerwca spotkał go następny awans na stopień tytularnego podchorążego plutonowego. Pod koniec szkolenia został skierowany na dwumiesięczny Kurs Broni Pancernej w Centrum Wyszkolenia Broni Pancernej na Woli w Warszawie i przydzielony do 4 Dywizjonu Pancernego. W czasie kursu uczestniczył w manewrach w Brześciu nad Bugiem, na stanowisku dowódcy plutonu. Szkołę ukończył z 17 lokatą z wynikiem bardzo dobrym. Zwieńczeniem jego nauki w podchorążówce był awans na tytularnego sierżanta podchorążego. Stopień ten otrzymywali tylko najlepsi z najlepszych uczniów szkół wojskowych, większość zadawalała się starszym szeregowcem lub kapralem, co tylko potwierdza, że Juliusz odnalazł swoją drogę życiową. We wrześniu 1932 roku został przeniesiony do rezerwy.
Jego rozbrat z wojskiem trwał niecały miesiąc. Już 1 października 1932 roku zgłosił się do Szkoły Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu, gdzie został przyjęty, jako kapral podchorąży na XI promocję im. Hetmana Stanisława Żółkiewskiego. 1 maja 1933 roku awansował na plutonowego podchorążego, a 11 sierpnia na wachmistrza podchorążego. Najprawdopodobniej, w tym czasie spotkał się w szkole ze swoim kolegą z czasów Utrackiej Drużyny Harcerskiej, Zygmuntem Trzepałko, który rozpoczął służbę wojskową w Szkole Podchorążych we wrześniu 1933 roku.
W kawalerii zaczęła się jego wielka przygoda z lotnictwem. We wrześniu 1933 roku został skierowany przez Komendanta Szkoły na Kurs Szybowcowy do Ustjanowej. Przed II Wojną Światową było to znane na całą Europę górskie lotnisko szybowcowe. Po powrocie z kursu został przydzielony do 2 szwadronu szkolnego. Promocję otrzymał 6 sierpnia 1934 roku. Został mianowany na podporucznika w korpusie oficerów kawalerii i przydzielony do 3 Pułku Strzelców Konnych im. Hetmana Polnego Koronnego Stefana Czarnieckiego. To już drugi raz, kiedy jego patronem został ten wielki hetman, po raz pierwszy w 1 Utrackiej Drużynie Harcerskiej. Z Grudziądzem rozstał się 11 sierpnia i przeniósł do Wołkowyska, gdzie stacjonował 3 psk. Nie usiedział jednak długo na ziemi. Bakcyl latania, którego połknął w Ustjanowej zaprowadził go we wrześniu do Centrum Wyszkolenia Oficerów Lotnictwa na Aplikacyjny Kurs Pilotażu. Kurs ukończył w sierpniu 1935 roku i otrzymał przydział do 3 Pułku Lotniczego w Poznaniu. Po piechocie, broni pancernej i kawalerii wreszcie odnalazł swoje miejsce w wojsku, mógł oderwać się od ziemi.
W Poznaniu latał, jako pilot eskadry treningowej, następnie 34 eskadry liniowej i 133 eskadry myśliwskiej, jako oficer techniczny. Przeszedł również Wyższy Kurs Pilotażu organizowany w Grudziądzu od 1.05 do 1.08.1936. Niezupełnie utracił kontakt z ziemią, bo w lutym 1935 roku ukończył kurs narciarski.
17 października 1936 roku Juliusz ostatecznie rozstał się z kawalerią i został przeniesiony z korpusu oficerów kawalerii do korpusu oficerów lotnictwa. Jesienią 1937 roku w ramach 6 Pułku Lotniczego, III Dywizjonu Myśliwskiego na lotnisku Lwów-Skniłów została sformowana 161 Eskadra Myśliwska, do której przydzielono Topolnickiego, jako zastępcę dowódcy eskadry. Organizatorem i pierwszym dowódcą eskadry był por. pil. Tadeusz Jeziorowski. Jako myśliwiec Juliusz latał przez rok. W listopadzie 1938 roku został przeniesiony do Dęblina, gdzie w Centrum Wyszkolenia Lotnictwa nr 1 został dowódcą plutonu szkolnego podchorążych. Również w tym roku otrzymał awans na porucznika, ze starszeństwem od 19 marca 1938 roku. To był również pod względem osobistym ważny rok dla Juliusza, dnia 23 listopada wziął ślub z Haliną Bebenkowską, najprawdopodobniej absolwentką Gimnazjum im. E. Zawidzkiej i L. Młodzianowskiej-Dzikowskiej w Dąbrowie Górniczej.
Wybuch wojny zastał go w miejscowości Borowina pod Dęblinem, gdzie razem z podchorążymi przebywał na lotnisku do 6 września. W tym dniu nastąpiła ewakuacja szkoły, która otrzymała rozkaz ewakuacji w rejon Karczmiska następnie Lublina, Włodzimierza i dalej w kierunku na Kobak. We Włodzimierzu nastąpiła zmiana rozkazów oraz kierunku marszu na Dubno, Brzeżany, Podhajce. Tak te dni opisywał już w Paryżu sam Julek „Do 20 km przed Dubnem przebywaliśmy drogę pieszo oraz podwodami, od tego miejsca z Rozk. K. dla transportu mjr. Moszkowskiego przydzielono rekwirowane samochody ciężarowe i rozdzielono na kilka grup. Ja otrzymałem samochód z żywnością, benzyną i rzeczami oficerskimi + dwóch pchor. Posuwałem się za ostatnią grupą do m. Niżniowa, gdzie uzupełniłem paliwo kolumnie i zostałem z powodu defektu samochodu. Po naprawie dojechałem do Tłumacza w dn. 19.IX.39 r. Z powodu odcięcia drogi na granicę Rumuńską udałem się przez Nadrówną do przełęczy Tatarskiej, dn. 19.IX wieczorem za Nadrówną z powodu zupełnego defektu samochodu zniszczyłem go, dn. 19.IX. w godz. wiecz. przekroczyłem granicę Węgirską. (Przełęcz Tatarska)” (relacja złożona przez ppor. J. Topolnickiego w Paryżu w październiku 1939 roku).
Po dotarciu na Węgry trafił do obozu internowania Eger. Natura wojownika nie pozwoliła mu usiedzieć długo na miejscu. 29 września wieczorem, jak wielu polskich oficerów uciekł z obozu i dostał się do Budapesztu. Tu w Konsulacie Polskim otrzymał dokumenty, paszport Nr 509/131. Przez Jugosławię dostał się do Grecji skąd już drogą morską udał się do Marsylii, do której dotarł 16 października. Granicę francuską przekroczył o godzinie 7.00. Już 18 października o godzinie 10.00 zameldował się na stacji zbornej Wojska Polskiego w Paryżu w koszarach Bessières – metro St. Ouen. Trafiali tu uciekinierzy z Polski, którzy jak i inni Polacy chcący zaciągnąć się do polskiej armii tworzonej przez generała Sikorskiego we Francji.
Tak pierwsze chwile w owych koszarach wspominał Stanisław Jankowski jeden z polskich żołnierzy, którzy tam trafili jesienią 1939 roku „Dostałem przydział do sypialni pełnej dwupiętrowych łóżek, głośno chrapiących sąsiadów i koszarowego zaduchu rzadko zmienianych skarpetek. Wdychałem go pełną piersią. Teraz wiedziałem już na pewno, że jestem w prawdziwych koszarach. Ani utarty na sieczkę twardy siennik, ani zatkany zlew w łazience nie potrafiły osłabić mego entuzjazmu”. Podobne odczucia musiały towarzyszyć Juliuszowi zwłaszcza, że nie mógł się wykazać kunsztem pilota i niedane mu było „powąchać prochu” w Kampanii Wrześniowej. 26 listopada został przydzielony do Lotniczej Stacji Zbornej Le Bourget pod Paryżem.
Pod koniec 1939 roku zaczęto wysyłać polskich lotników do Wielkiej Brytanii z zamiarem formowania tam polskich dywizjonów. W styczniu 1940 roku również Topolnicki trafił tą drogą do Anglii. Początkowo zamiast szkolenia na samolotach głównym zajęciem polskich pilotów było wkuwanie angielskich regulaminów RAF i nauka języka. Wreszcie Julek przeszedł przeszkolenie w lotach na samolotach RAF-u, m in. na Hurricanach i 18 sierpnia otrzymał swój przydział bojowy do Tangmere do 601 Sqnadron „County of London” RAF (601 Dywizjonu Myśliwskiego RAF), jako Pilot Officer – P/O, odpowiednik podporucznika w wojsku polskim. Było to niewątpliwie ogromne wyróżnienie. Niechęć i brak zaufania Anglików do naszych pilotów, zwłaszcza do momentu przystąpienia Dywizjonu 303 do walk na przełomie sierpnia i września 1940, były wręcz chorobliwe. Z 601 Dywizjonem Myśliwskim Topolnicki wyruszył w pierwsze loty bojowe w „Bitwie o Anglię”. 6 września razem z angielskim kolegą z dywizjonu miał udział w zestrzeleniu niemieckiego samolotu myśliwskiego Me 109. Tak te wydarzenia opisał sam Juliusz „Raport ogólny: Ja byłem Red 3 (czerwony – pozycja w szyku formacji lotniczej – przyp. autora). Wystartowaliśmy z Tangmere o 08.52 i polecieliśmy w pobliże Grouhorough, nastepnie skierowaliśmy się na NE. Gdy nad Staplehurst na 20000 stóp zobaczyłem 2 Me 109 za mną lecące na 20000 stóp w kierunku zachodnim w zwartej formacji. Poinformowałem Red 1 i oderwałem się, aby zaatakować je od tyłu. Przeprowadziłem ataki od tyłu i z lewej pod kątem. Pojawił się czarny dym z silnika nieprzyjaciela, który zanurkował stromo z powiększającym się dymem. W międzyczasie zostałem ranny przez jak się okazało odłamek i z tego powodu nie zaobserwowałem momentu rozbicia się nieprzyjaciela. Po upewnieniu się, że mój Hurricane jest całkowicie pod kontrolą zobaczyłem innego Me 109 poniżej z przodu. Wykonałem atak po kursie z bliska po zanurkowaniu w dół na niego i wystrzeliłem wiele krótkich serii. Widziałem wtedy inny samolot zbliżający się z mojego tyłu, który także atakował Me 109. Mój silnik wtedy zaczął się dławić i nie mogłem nadążyć, ale prawie natychmiast zobaczyłem wznoszący się samolot nieprzyjaciela i pilot wyskoczył. Wtedy zawróciłem, aby lecieć z powrotem do bazy, ale kiedy w pobliżu Sutton Valence dostałem, co wyglądało na serię ognia z broni maszynowej w silnik i obok kokpitu i patrząc w górę widziałem A/c kręcące się wysoko nad głową. Mój Hurricane wtedy stracił kontrolę i byłem zmuszony wyskoczyć. Wylądowałem na czubku drzewa w pobliżu Sutton Valence, ale nie odniosłem żadnych obrażeń pomijając moje (wcześniejsze – aut.) rany. Zostałem zabrany do szpitala w zamku Leeds. Ppor Topolnicki” (Tłumaczenie Piotr Zientara).
Zestrzelony Messerschmitt to Bf 109E-4 (Werk Nr 5044) pilotowany przez Lt. Schimmelhelera z Stab./Jagdgerschweder, który rozbił się w Headcorn. Niektóre źródła przypisują mu z tego dnia jeszcze jedno prawdopodobne zestrzelanie drugiego Me 109 nad Sutton Valence. Jego natura i ta ruchliwość, którą zapamiętali koledzy z harcerstwa nie pozwoliła mu zbyt długo przebywać na leczeniu. Mimo niezagojonych ran w pożyczonych spodniach uciekł ze szpitala.
21 września 1940 roku Hurrican L1894 Juliusza Topolnickiego w czasie startu z lotniska w Exeter zderzył się z inną maszyną a następnie uderzył w zabudowania OPL i stanął w płomieniach. Juliusz poniósł śmierć na miejscu. Został pochowany na cmentarzu w Exeter. Pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Walecznych (rozkaz Inspektora PSP nr 14/40). Jego symboliczny grób znajduje się na Powązkach gdzie również pochowani są jego rodzice i brat Tadeusz.
Niech w naszej pamięci pozostaną słowa wypowiedziane o Julku przez jego kolegę, wybitnego polskiego myśliwca z 601 DM, pierwszego polskiego pilota, który dowodził angielskim dywizjonem myśliwskim (222 Dywizjon Myśliwski RAF) Jerzego Stanisława Jankiewicza, „Przykro mi, że nie umiem wyrazić tego, co chciałbym. Powiem krótko, że był to kryształowy człowiek, twardy i solidny jak granit, straciliśmy w nim nadzwyczajnego kolegę i tęgiego myśliwca”.
PODZIĘKOWANIA – Składam gorące podziękowania panu Grzegorzowi Sojda z portalu Niebieska Eskadra za udostępnienie fotokopii dokumentów dotyczących Juliusza Topolnickiego a znajdujących się w posiadaniu Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie oraz mojemu koledze Piotrowi Zientarze za przetłumaczenie raportu bojowego Juliusza Topolnickiego.
Mirosław Krawczyk
LITERATURA
Cumft Olgierd, Kujawa Hubert, Kazimierz. Księga lotników Polskich poległych zmarłych i zaginionych 1939-1946. Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej. Poznań 1989
Gretzyngier Robert, Matusiak Wojtek. Polacy w obronie Wielkiej Brytanii. Dom Wydawniczy Rebis. Poznań 2007.
Sitkiewicz Ryszard, Sitkiewicz Zdzisław. Zarys Dziejów Harcerstwa w Piastowie w latach 1918 – 1939. Biuletyn Historyczny Chorągwi Stołecznej ZHP im. Bohaterów Warszawy. Warszawa 1989.
Archiwa:
Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie
Piastowskie Archiwum Miejskie
Śląska Biblioteka Cyfrowa – Biblioteka Uniwersytetu Śląskiego
Strony internetowe:
http://www.aircrewremembered.com/topolnicki-juliusz.html
https://www.pinterest.com/pin/361062095104094802/
http://marszalek.com.pl/INNE/prac03.pdf
http://www.genealogia.okiem.pl/genealogia.php?n=topolnicki
http://stanislawjankowskiagaton.pl/ii-wojna-swiatowa/droga/drole-de-guerre-%E2%80%93-dziwna-wojna/
https://www.findagrave.com/memorial/41731354/juliusz-topolnicki
https://www.niebieskaeskadra.pl/?control=8&id=1274
http://www.bbm.org.uk/airmen/Topolnicki.htm
http://www.wsosp.pl/index.php/pl/historia
MIROSŁAW KRAWCZYK