Czy zastanawialiście się kiedyś, jak nasi przodkowie wstawali skoro świt do pracy, nie mając budzika czy telefonu komórkowego ? Oj, myślę, że było naprawdę wesoło, a to za sprawą Szturchacza czyli Człowieka – Budzika. Nawet dokładnie nie wiadomo kiedy powstał ten zawód, ale na pewno istniał już w XIX i na początku XX wieku.
Szturchacz miał swoich stałych klientów, których za opłatą w określone dni i godziny budził często skoro świt. Do swojej pracy potrzebował tylko długiego kija, czasami tutki, którą ładował grochem oraz pęku kluczy. Ale od początku…..
Cofając się do czasów naszych przodków, szybko dowiemy się, że na kupno zegarka z funkcją budzenia nie było stać tzw. „zwykłego Kowalskiego”. Ale przecież trzeba było wstać raniutko do pracy, jakoś obudzić się musieli?? No właśnie, wtedy zamawiali sobie budzenie u Szturchacza, który widział godzinę z ratuszowego czy kościelnego zegara. Chodził więc ulicami miasta i budził swoich klientów. Nie każdy jednak chciał pobudkę o tej samej porze, w związku z tym przechodził tą samą ulicą nawet kilka razy. Walił wtedy do drzwi śpiochów, krzycząc, że czas już wstać. A do tych co mieszkali na piętrze kamienicy, stukał w okno długim kijem, bądź strzelał w nie naładowaną grochem tutką. Musimy nadmienić, że Człowiek – Budzik nie mógł sobie pozwolić na amatorszczyznę w swojej profesji, musiał mieć pewność, że klient wstał. Dla pewności nawoływał do wstawania i dopiero odchodził, kiedy zobaczył go w oknie. Łatwo się domyśleć, że nie był on mile widziany wśród sąsiadów, którzy nie potrzebowali porannej pobudki. Zostawali oni mimowolnie budzeni odgłosami z ulicy. Byli też tacy klienci, którzy naprawdę lubili sobie pospać…. Na to też było rozwiązanie, po prostu dawali klucze do swojego domu. Wtedy Szturchacz wchodził do środka i wyciągał śpiocha z cieplutkiego łóżka a tym samym ze słodkiego snu. Dziennie potrafił obudzić nawet do 100 osób.😊
Tak więc zawód ten, cieszył się ogromnym szacunkiem i uznaniem. Jeszcze w czasach II wojny światowej specjalizacja ta istniała, potem stopniowo zaczęła zanikać, aż do całkowitego wymarcia. Nie da się ukryć, iż główną przyczyną tego precedensu, jest nieunikniony postęp techniki. Tak więc, dziś może wydawać nam to się śmieszne i zaskakujące, ale jednak swojego czasu, takie zajęcie naprawdę istniało. 😊
Jedna myśl, przychodzi mi teraz do głowy. Kto z nas nie oglądał filmu „Nie lubię poniedziałku” z 1971 roku. Jedna z pierwszych scen przedstawia podjeżdżają pod blok mleczarzy, wózkiem z mlekiem. Tak „cichutko” prowadzą dialog, że po kolei wszystkie światła mieszkań się zapalają…..W sumie, to oni również byli takimi Szturchaczami, tylko za czasów PRL – u…. ale to już inna historia.
Katarzyna Michalak
Daniel Dalecki