Nie wiem sam, co mi się marzy,
Jaka z gwiazd nade mną świeci,
Gdy wśród tych – nieobcych – twarzy
Szukam ciągle twarzy – dzieci,
Czemu wciąż przez ramię zerkam,
Choć nie woła nikt – kolego!
Że ktoś ze mną zagra w berka,
Lub przynajmniej w chowanego…
Jacek Kaczmarski. Nasza klasa.
Jak wiele odebrała nam, jako narodowi II Wojna Światowa. Jak wielu wspaniałych, młodych ludzi nigdy nie spełniło swoich marzeń, nie zrealizowało swoich życiowych planów. Szczęśliwe dzieciństwo i wczesna młodość w wolnej Ojczyźnie, jak już wielokrotnie bywało w naszej historii, zostało przerwane przez wojnę.
Wracam dzisiaj znowu do fotografii zgromadzonych w naszym Piastowskim Archiwum Miejskim. Do chłopaków w harcerskich mundurach. Uśmiechniętych, znających swoją wartość z jasno wytyczonymi planami na przyszłość. Spróbuję przybliżyć kolejny z przerwanych życiorysów, Zygmunta Trzepałko naszego piastowskiego harcerza. Jako mody chłopak roześmiany a potem już, jako podchorąży WP i student SGH poważny, choć to chyba tylko pozory utrwalone na starych fotografiach. Wiem z opowieści jego rodzinny, że to pogodne usposobienie i radość życia towarzyszyły mu również w młodzieńczych latach.
Był synem Stanisława i Marii z domu Sasinowskiej. Urodził się 31 marca 1912 roku w Warszawie, gdzie mieszkał przy ulicy Marszałkowskiej pod numerem 22. Jego ojciec był inspektorem Towarzystwa Ubezpieczeniowego „Polonia” S.A, przed wojną dobrze prosperującej spółki. Miał starszego o cztery lata brata Czesława, który również należał do piastowskiego harcerstwa. W roku 1921 zdał egzamin do klasy wstępnej ośmioklasowej Szkoły Mazowieckiej w Warszawie przy ulicy Klonowej. W okresie dzieciństwa i wczesnej młodości spędzał wiele czasu w niewielkim majątku swoich rodziców w Malichach. Chęć przygody, działania i poznawania świata zaprowadziła go do harcerstwa. W latach 1925-1929 był aktywnym harcerzem 1 Piastowskiej Drużyny Harcerskiej im. Stefana Czarnieckiego. Wraz z drużyną uczestniczył w wielu wycieczkach i obozach. Koledzy zapamiętali go, jako wzór harcerskiego współżycia, przykładnego koleżeństwa i przyjaźni.
W latach 1927 – 1929 dodatkowo pobierał nauki w Gimnazjum Św. Wojciecha w Warszawie. Mimo nauki w stolicy zawsze znajdował czas na pracę w harcerstwie. Po ukończeniu gimnazjum męskiego Towarzystwa Szkoły Mazowieckiej i zdaniu egzaminów przed Państwową Komisją Egzaminacyjną powołaną przez Kuratorium Okręgu Szkolnego Warszawskiego, 22 czerwca 1933 roku uzyskał Świadectwo Dojrzałości. Jak każdy młody chłopak musiał po ukończeniu 21 roku życia przejść przeszkolenie wojskowe. We wrześniu 1933 r. rozpoczął służbę w Szkole Podchorążych Rezerwy Kawalerii w Grudziądzu. Tu najprawdopodobniej spotkał się ze swoim kolegą z czasów piastowskiego harcerstwa Julkiem Topolnickim, późniejszym pilotem i uczestnikiem Bitwy o Anglię. Zygmunta jak Julka, również nie skusiła ułańska przygoda. Pociągała go nowoczesność, dlatego wybrał „konie mechaniczne”. Szkołę ukończył 18.09.1934 jako kapral podchorąży w 4 dywizjonie czołgów i samochodów pancernych.
Swojej przyszłej drogi życiowej nie wiązał z wojskiem. Tradycje wyniesione z domu, dziś pewnie określane by były, jako biznesowe, skierowały jego kroki do Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. W poczet studentów został przyjęty 27 września 1934 roku. Dawne zamiłowanie do munduru wyniesione z harcerstwa i szkoły podchorążych spowodowało, że w czasie studiów nie uchylał się od ćwiczeń wojskowych, dzięki którym otrzymał stopień podporucznika rezerwy. W czerwcu 1938 roku zdał 2 część egzaminu ogólnego w SGH. W okresie przedwojennym, aby uzyskać stopień magistra nauk ekonomiczno-handlowych należało zaliczyć wykłady, proseminarium i seminaria, w tym seminarium magisterskie. Zdawało się „egzamin ogólny”, którego pierwsza część odbywała się po II roku studiów, Zygmunt zdał go 25.IX.1937 roku. Na zakończenie edukacji zdawano egzamin magisterski. Podstawą dopuszczenia do niego była złożona i przyjęta przez Senat praca magisterska. Niestety Zygmuntowi na uzyskanie tytułu zabrakło czasu.
24 sierpnia 1939 roku został zmobilizowany w trybie alarmowym przez 3 Batalion Pancerny. Mobilizacja odbywała się w rejonie Ożarowa i Okuniewa. Zygmunt, jako podporucznik rezerwy wojsk pancernych dostał przydział do tworzonego 1 Batalion Czołgów Lekkich (1 BCzL )* 7 TP, w którym został dowódcą III plt, 3 komp. – kpt. Stefana Kossobudzkiego. Było to dla niego ogromne wyróżnienie a ze strony dowództwa WP ogromne zaufanie do tego młodego chłopaka. W początkowym okresie wojny czołg 7TP był jedną z najnowocześniejszych konstrukcji broni pancernej na świecie. Posiadał wiele nowatorskich rozwiązań takich jak peryskop odwracalny polskiej konstrukcji Rudolfa Gundlacha umożliwiający obserwację pola bitwy w zakresie 360 stopni czy wysokoprężny silnik. Pod koniec lat 30 tych Państwowe Zakłady Inżynierii zbudowały dla WP jedynie 139 sztuk tego modelu, z których 134 wyprodukowano w Ursusie.
Skład dowództwa 3 kompanii, do której trafił Zygmunt:
dowódca 3 kompanii — kpt. Stefan Kossobudzki
dowódca 1 plutonu — por. Józef Radzymiński
dowódca 2 plutonu — por. Bazyli Romanow
dowódca 3 plutonu — ppor. rez. Zygmunt Trzepałko (Szubański 2004)**
W ostatnich dniach sierpnia 1939 roku Zygmunt ruszył na szlak bojowy ze swoim batalionem. Początkowo po mobilizacji 1 BCzL przydzielono do Korpusu Interwencyjnego na Pomorzu i 30 sierpnia przetransportowano do Inowrocławia, gdzie mieściła się Kwatera Główna korpusu. Batalion na platformach kolejowych czekał na dalsze rozkazy. W związku ze zmianą sytuacji politycznej podjęto decyzję o zaniechaniu interwencji na Pomorzu i rozwiązano korpus w związku, z czym 1 września batalion ruszył transportem kolejowym przez Toruń, Kutno, Skierniewice do Słotwin koło Koluszek. 2 września został wyładowany i już marszem dotarł w rejon Budziszewic na północ od Tomaszowa Mazowieckiego, gdzie został przydzielony do Armii Odwodowej „Prusy”. Będąc w ciągłym marszu przez Końskie, 4 września dotarł do Opoczna. Tam otrzymał pierwsze bojowe zadanie patrolowania okolic Przedborza. Następnego dnia pod wieczór batalion został przesunięty do lasów w rejonie wsi Strzelce na wschód od Sulejowa. 6 września doszło do pierwszego bojowego kontaktu z wrogiem, część batalionu starła się z przeciwnikiem pod Sulejowem a 7 września nasze czołgi ostrzelały niemieckie kolumny pancerne pod Inowłodzem.
8 września batalion prowadził intensywne działania nad rzeką Drzewiczką, 3 kompania w skład, której wchodził pluton dowodzony przez ppor. Trzepałko miała za zadanie samodzielnie utrzymać Drzewicę i prowadzić rozpoznanie w kierunku zachodnim i południowym. Mimo trudności spowodowanych zablokowaniem dróg przez uciekinierów i wycofujące się tabory wojskowe, zadanie zostało wykonane. W tym czasie pozostałe dwie kompanię zrobiły wypad w kierunku zachodnim. Był źle zaplanowany, za głęboki, nie trafił na nieprzyjaciela, a brak paliwa zmusił załogi do pozostawienia kilku maszyn w terenie. Reszta powróciła na zlanym paliwie z pozostawionych czołgów. W Drzewicy doszło do spotkania kpt. Kossobudzkiego z dowódcą armii gen. Dąb- Biernackim. Ten za wszelką cenę nakazał przeprawić sprzęt pancerny na wschód od Wisły. Batalion ruszył przez Odrzywół, gdzie poniósł kolejne straty, Radom i lasy kozienickie w rejon Wisły. 10 września, część pododdziałów współdziałała z jednostkami 13 DP w czasie przebijania się nad Wisłę. Po nieudanej próbie przeprawy w bród załogi zatopiły 6 czołgów, i skierowały się do Warszawy. Jednak część batalionu (22 czołgi) 3 kompania, w której był Zygmunt i plutonu por. Chruściela z 1 kompanii, zdołała wycofać się za Wisłę i przejść pod Chełm, gdzie 13 września osłaniała tyły Armii „Lublin”. 15 września oddział dołączył do swojej macierzystej jednostki, Warszawskiej Brygady Pancerno-Motorowej płk. dypl. piech. Stefana Roweckiego. 17 września, koło Józefowa czołgi batalionu skutecznie odparły wypady niemieckich czołgów. Następnego dnia rozpoczęła się bitwa o Tomaszów Lubelski trwająca do 22 września. Kompania kpt. Kossobudzkiego miała za zadanie zdobyć wieś Pasieki a następnie uderzać dalej w kierunku Tomaszowa Lubelskiego i wejść do miasta od strony południowej. „Zajęcie podstaw wyjściowych przez piechotę odbyło się bez trudności. Ja miałem zadanie bardzo trudne przy przeciąganiu maszyn w nocy przez ciężki teren, poprzerzynany rowami i głęboki piasek. Załogi doskonałe – pełne serca do walki – dotychczas w spotkaniach z nplem mieliśmy tylko sukcesy. Zaufanie do sprzętu b. duże. Stanowiska zająłem prawie na jednej wysokości z piechotą w lesie, połowa drogi Zawadki – (wzg.) 341 płd. Pasieki (obecnie Las Horbki – aut). Małe patrole npla wychodziły na przedpole i podchodziły na odległość ok. 30 m od lizjery lasu”, tak opisał sytuację przed bitwą dowódca kompanii. Na przeciw nich na silnie umocnionych pozycjach stały oddziały 11 pułku strzelców zmotoryzowanych i kompania 33 batalionu czołgów z 4. DLek. „Około godz. 5.30 npl położył silny ogień artylerii, moździerzy i ckm na skraj lasu. Ogień był tak silny, że pociski artyleryjskie, rozrywając się pomiędzy czołgami, chwilami uniemożliwiał mi obserwacje najbliżej stojących czołgów. Ogień npla zdradził nam stanowiska ckm i działek ppanc w m. Pasieki i na (wzg.) 341. W miarę możliwości zostały zapamiętane i przez radio podane innym czołgom” (Kossobudzki 1960). Mimo niemieckiego silnego ostrzału artyleryjskiego natarcie ruszyło o 7.30 rano. 3. Kompania nacierała w kierunku na wieś Pasieki, jako wsparcie 2 kompanii strzelców 1. pspzmot. Czołgi dość szybko wyprzedziły piechotę niszcząc niemieckie stanowiska ogniowe i ok. godziny 8. 00 Pasieki zostały zdobyte. Pluton por. Czesława Chruściela ruszył na południowy skraj Tomaszowa Lubelskiego podchodząc do miasta od południa. Pluton Zygmunta z resztą kompanii posuwał się w szyku rozwiniętym na wschód przez rzadki las Ordynacji Zamojskiej na południe od mocno rozgałęzionego wąwozu Siwa Dolina. Wychodząc z lasu kompania napotkała silny ogień z drugiej umocnionej pozycji niemieckiej z działami ppanc, czołgami i samochodami pancernymi. Najprawdopodobniej w czasie tego starcia Zygmunt został ranny. Tak to zdarzenie zapamiętał nieznany dowódca plutonu czołgów 3 kompanii „Przede mną rwą TKS-y. Piechota, wsparta naszą obecnością, biegnie z bagnetem na broni, słabnie ogień niemiecki: za nami majestatycznie kolebie się reszta naszych czołgów. Dojeżdżamy już do wsi, zadyszana piechota nie nadąża; nie widzę nieprzyjaciela, otwieram klapę i wyglądam. Nie ma ich! Coś zgrzyta pod moją gąsienicą – to porzucony ckm. Przechodzę przez wieś, zwalniam, wywieszam chorągiewki na kolumnę półplutonową. Widzę jeden z mych czołgów znikający w zagrodzie chłopskiej – chwila wyczekiwania i nagle pobliska stodoła zaczyna gwałtownie dygotać, wrota jej wydymają się, jak brzuch olbrzyma, i na raz budynek, wzdęty jak balon, rozlatuje się w kawałki, a ze środka, z kopą siana na wieży, wyjeżdża mój czwarty czołg. Porządkuję pluton, dowódca kompanii nawołuje do pośpiechu. Jedziemy dalej zagajnikiem i laskiem, piechota szybko dąży do przodu. Spostrzegam czołg dowódcy drugiego plutonu ppor. T. (Trzepałko – aut.) spadająca klapa przycięła biedakowi dłonie – polecamy go opiece sanitariuszy i jedziemy dalej, bowiem przed nami zaczyna dziać się coś niedobrego. Czołgi dwóch plutonów pomieszały się, zresztą w tym terenie utrzymanie szyku nie jest rzeczą łatwą”. Z opisu obrażeń sporządzonych w szpitalu wynika, że Zygmunt został wcześniej postrzelony, czego w ferworze walki nie widział autor relacji. Ze wspomnień dowódcy kompanii kpt. Kossobudzkiego wiemy, że sytuacja sanitarna batalionu w tym czasie była w kiepskim stanie „Nie było patroli sanitarnych ani lekarza, który mógłby udzielić pierwszej pomocy”. Natarcie trwało dalej. Kompania przełamała obronę niemiecką i wjechała do miasta ulicą Lwowską, rozpraszając kolumnę niemieckich samochodów ciężarowych i czołgów lekkich. Udało się też uwolnić grupę polskich jeńców. W lesie w czasie natarcia zostały zniszczone 4 niemieckie samochody pancerne, 8 samochodów ciężarowych, 6 czołgów lekkich i jedno działko przeciwpancerne. W czasie natarcia Polacy stracili dwa czołgi od pocisków niemieckiej artylerii przeciwpancernej. Nie wiadomo czy wśród nich był czołg Zygmunta, czy po odniesionych przez niego ranach dowództwo wozu przejął ktoś inny.
Pod względem wielkości bitwa o Tomaszów Lubelski była drugą po „Bitwie nad Bzurą” w wojnie obronnej 1939 roku. Brało w niej udział największe polskie zgrupowanie pancerne ok. 80 wozów bojowych, w tym 22 czołgi typu 7TP. Polskie uderzenie pancerne początkowo odniosło sukces. Zniszczono wiele pojazdów wroga, wzięto jeńców, zajęto część miasta. Wkrótce potem, wobec przewagi Niemców wspartych posiłkami z 2 DPanc i braków zaopatrzenia, polskie jednostki zostały jednak zmuszone do jego opuszczenia i kapitulacji.
Po odniesieniu obrażeń w Pasiekach, Zygmunt w niewyjaśnionych okolicznościach trafił do Lwowa do Szpitala Wojennego nr 604 (Szpital Ubezpieczalni Społecznej we Lwowie) przy ul. Kurkowa 31. Obrażenia były bardzo poważne, do rany postrzałowej doszły powikłania takie jak anemia wtórna silnego stopnia oraz posocznica. Wiadomość o losie Zygmunta dotarła do jego rodziny. Mimo podjętych prób, ze względu na zajęcie Lwowa przez Armię Czerwoną i czwarty rozbiór Polski, rodzicom nigdy nie udało się dotrzeć do syna. Nasz dzielny harcerz zmarł 4 XI 1939. Został pochowany przez ks. Pawła Teodorowskiego na Cmentarzu Janowskim w Kwaterze Wojskowej na Polu 43.
Niestety grób ppor. Zygmunta Trzepałko, jak i wielu polskich żołnierzy, którzy oddali życie za Ojczyznę nie istnieje. W roku 1971 roku ówczesne sowieckie władze miejskie Lwowa podjęły decyzję o zniszczeniu wszystkich znajdujących się w tym mieście nieradzieckich kwater i cmentarzy żołnierskich. Niech, zatem pamięć o Zygmuncie będzie przechowywana w naszych sercach jak jest przechowywana w sercach jego rodziny a te kilka słów wspomnień o nim skłoni nas do chwili refleksji i odmówienia modlitwy w jego intencji. Cześć i Chwała Bohaterom.
* 1 Batalion Czołgów Lekkich – pododdział pancerny Wojska Polskiego II RP. Batalion nie występował w organizacji pokojowej wojska. Był jednostką formowaną w czasie mobilizacji alarmowej, zgodnie z założeniami planu mobilizacyjnego „W”.
**U Maksimca (2014) Trzepałko jest dowódcą II plutonu a Romanow III plt.
PODZIĘKOWANIA
Gorąco dziękuję rodzinie Zygmunta Trzepałko za informacje o Zygmuncie i udostępnienie rodzinnych albumów fotograficznych oraz dziękuje Archiwum SGH a w szczególności Pani mgr Małgorzacie Buzak za wyszukanie i udostępnienie nam przedwojennych materiałów archiwalnych dotyczących Zygmunta.
LITERATURA
Maksimiec Stanisław, Armia „Lublin” we wrześniu 1939 roku, Wydawnictwo Neriton, 2006.
Maksimiec Stanisław, Warszawska Brygada Pancerno-Motorowa 1939, Wydawnictwo NapoleonV, Oświęcim 2014.
Naleźniak Paweł. Lwowskie Szpitale we wrześniu 1939 roku, Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagielońskiego MCCCXXIII, Prace Historyczne 139, Kraków 2012.
Naleźniak Paweł, Zapomniana kwatera obrońców Lwowa i Kresów Wschodnich z lat 1918 – 1920 na Cmentarzu Janowskim, Kurier Galicyjski nr 20 (216) za 31 października – 13 listopada 2014.
Szubański Rajmund, Polska broń pancerna w 1939 roku, Bellona, Warszawa 2004.
Tomczyk Ryszard, Patlewicz Barbara, Cmentarz Janowski we Lwowie. Polskie dziedzictwo narodowe, T.I, T.II, Wydawnictwo Zapol, 2017.
Wojskowe Teki Archiwalne, t. 5, Warszawska Brygada Pancerno-Motorowa, Centralne Archiwum Wojskowe, 2015. Tu m in. relacja mjr. Kossobudzkiego spisana w 1960 roku w Toronto.
„Żołnierz Polski w II Wojnie Światowej” (d. „Żołnierz Polski w Kampanii Wrześniowej”), Nr 53, marzec 1944, s. 1–3. (Oryginał, rękopis – CAW, sygn. II.3.22 [marzec 1944 r.] Relacja nieznanego dowódcy plutonu 3 kompanii 1 batalionu czołgów lekkich dotycząca natarcia na Pasieki w dniu 18 września 1939 r)
Strony internetowe
http://historiapolski.eu/viewtopic.php?t=9187
http://www.warszawa1939.pl/galeria-powiazany/klonowa-16-b/galeria-powiazana-1810-widok-budynku-w-koncowej-fazie-budowy – Szkoła Mazowiecka
Niektóre skróty użyte w tekście:
BCzL – batalion czołgów lekkich
ckm – ciężki karabin maszynowy
DLek – dywizja lekka
komp. – kompania
npl – nieprzyjaciel
plt. – pluton
ppanc – przeciwpancerne
pspzmot. – pułk strzelców pieszych zmotoryzowanych
SGH – Szkoła Główna Handlowa
UDH – Utracka Drużyna Harcerska
WP – Wojsko Polskie
autor: Mirosław Krawczyk